Logo serwisu Informowani.pl

piątek, 18 października 2024

piątek, 18 października 2024

Strzały na wiecu Trumpa. Co wiemy o ataku na byłego prezydenta?

W sobotni wieczór w Butler, w stanie Pensylwania, podczas wiecu byłego prezydenta Donalda J. Trumpa doszło do strzelaniny. Oto co wiemy do tej pory.

Strzały na wiecu Trumpa. Co wiemy o ataku na byłego prezydenta?
Kandydat Partii Republikańskiej na urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych, były prezydent Donald Trump, unosi pięść w geście wyzwania, będąc ewakuowanym ze sceny po próbie zamachu podczas wiecu wyborczego w Butler w Pensylwanii, 13 lipca 2024 r.fot. Evan Vucci

W sobotni wieczór w Butler, w stanie Pensylwania, podczas wiecu byłego prezydenta Donalda J. Trumpa doszło do tragicznej strzelaniny. Napastnik otworzył ogień w kierunku sceny, raniąc Trumpa i powodując śmierć jednego uczestnika oraz ciężkie obrażenia u dwóch innych osób. Sprawca został zastrzelony przez agentów Secret Service.

Napastnik, uzbrojony w karabin AR-15, strzelał w kierunku sceny, na której przemawiał Trump, zabijając 50-letniego Coreya Comperatore'a, ojca dwójki dzieci, który zasłonił swoim ciałem członków swojej rodziny.

Dwie kolejne osoby, 57-letni David Dutch i 74-letni James Copenhaver, odniosły ciężkie obrażenia i w stanie krytycznym trafiły do szpitala.

Sam były prezydent wyszedł z ataku bez szwanku, doznając jedynie powierzchownej rany ucha. Wstrząśnięty, ale pełen determinacji, opisał chwile grozy na platformie Truth Social.

"Natychmiast wiedziałem, że coś jest nie tak, ponieważ usłyszałem świst, strzały i od razu poczułem, jak kula rozrywa mi skórę" - napisał były prezydent.

Po opatrzeniu w szpitalu Trump odleciał do New Jersey, gdzie spędził noc w swoim klubie golfowym.

Zamach w Butler wywołał falę potępienia ze strony polityków obu stron sceny politycznej.

Prezydent Joe Biden, w emocjonalnym wystąpieniu transmitowanym przez telewizję, zaapelował o obniżenie temperatury sporów politycznych i przypomniał, że "choć możemy się różnić w poglądach, nie jesteśmy wrogami."

Wtórował mu były prezydent Barack Obama, wzywając Amerykanów do "ponownego zobowiązania się do uprzejmości i szacunku w naszej polityce."

Wciąż wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi. FBI, które prowadzi śledztwo, traktuje sprawę jako potencjalny akt terroryzmu wewnętrznego i próbę zamachu.

Śledczy starają się ustalić motywy Crooksa, który, jak wynika z dotychczasowych ustaleń, działał w pojedynkę.

Nie wiadomo, czy mężczyzna zmagał się z problemami psychicznymi ani czy identyfikował się z jakąkolwiek ideologią ekstremistyczną. Wiadomo natomiast, że broń, z której strzelał, należała do jego ojca i została zakupiona legalnie.

Wątpliwości budzi również kwestia bezpieczeństwa na wiecu. Crooks oddał co najmniej osiem strzałów z podwyższonej pozycji poza terenem imprezy, co rodzi pytania o skuteczność ochrony zapewnianej przez Secret Service.

Komisja Izby Reprezentantów ds. Nadzoru i Odpowiedzialności zapowiedziała już wszczęcie dochodzenia w tej sprawie, domagając się zeznań od szefowej Secret Service, Kimberly Cheatle.