Trump chwali Putina i wieszczy upadek Ameryki w szokującym wywiadzie z Muskiem
Donald Trump i Elon Musk w długiej rozmowie na platformie X poruszyli wiele ważnych tematów: od wojny w Ukrainie, przez imigrację, po przyszłość USA. Trump ponownie oskarżył Bidena o sprowokowanie Putina i stwierdził, że "dobrze się dogadywał" z rosyjskim prezydentem.
Donald Trump, kandydat Republikanów na prezydenta USA, udzielił wywiadu Elonowi Muskowi, właścicielowi platformy X (dawniej Twitter). Rozmowa, naznaczona problemami technicznymi i opóźnieniem, obfitowała w kontrowersyjne wypowiedzi byłego prezydenta, który m.in. chwalił swoje relacje z Władimirem Putinem, krytykował administrację Joe Bidena i kpił z Kamali Harris.
Wywiad rozpoczął się z niemal 40-minutowym opóźnieniem, za które Musk obwinił "masowy" cyberatak, choć przyczyna usterki pozostała niejasna. Trump rozpoczął od ponownego opowiedzenia historii o zamachu na swoje życie, mimo wcześniejszych deklaracji, że zrobi to tylko raz.
W dalszej części rozmowy, Trump wielokrotnie powtarzał swoje twierdzenie, że do rosyjskiej agresji na Ukrainę nie doszłoby, gdyby był prezydentem. Sugerował, że słowa Bidena o otwartych drzwiach do NATO dla Ukrainy sprowokowały Putina do inwazji. Krytykował również politykę zagraniczną Bidena i jego poprzedników, oskarżając ich o "zmuszenie" Rosji i Chin do współpracy.
Były prezydent przytoczył także swoją rzekomą rozmowę z Putinem, w której miał ostrzegać go przed atakiem na Ukrainę. Mimo krytyki rosyjskiej agresji, Trump stwierdził, że "dobrze się dogadywał z Putinem" i "ma nadzieję, że znów będzie się z nim dobrze dogadywał".
Trump i Musk zgodzili się co do konieczności ograniczenia nielegalnej imigracji, krytyki Unii Europejskiej, niesprawiedliwego podziału wydatków na obronę w NATO oraz poparcia dla Izraela. Musk poruszył temat transformacji energetycznej, jednak Trump opowiedział się za zwiększeniem wydobycia ropy naftowej.
Obaj zgodzili się również, że wycofanie się Joe Bidena z wyborów byłoby "puczem" dokonanym przez Demokratów. Musk porównał to do "wyprowadzenia Bidena za stodołę i zastrzelenia". Trump nazwał Kamalę Harris "radykałem", choć jednocześnie zauważył, że jest "piękną kobietą".
Były prezydent ostrzegł, że jeśli przegra wybory, "tego kraju może już nie być". Musk zgodził się z nim, że to "całkiem prawdopodobne". Trump zasugerował nawet, że w takim wypadku mogliby spotkać się w Wenezueli, którą – paradoksalnie – uznał za bezpieczniejszy kraj niż Stany Zjednoczone.
Rozmowa wywołała szeroki odzew ekspertów i komentatorów. Wielu zauważyło, że była to właściwie jednostronna wypowiedź Trumpa, a Musk ograniczał się do przytakiwania. Poza problemami technicznymi i niecharakterystycznym dla Trumpa seplenieniem, uwagę zwróciły również jego pochwały dla masowych zwolnień strajkujących pracowników w zakładach Muska, co spotkało się z krytyką sztabu Kamali Harris.