Druga tura wyborów we Francji. Skrajna prawica u bram władzy
Francuskie społeczeństwo oddaje głosy w jednych z najważniejszych wyborów parlamentarnych ostatnich lat.
Francuskie społeczeństwo oddaje głosy w jednych z najważniejszych wyborów parlamentarnych ostatnich lat. Po raz pierwszy skrajnie prawicowe Zjednoczenie Narodowe (RN) ma realną szansę na przejęcie władzy i przejęcie kontroli nad Zgromadzeniem Narodowym. Wynik wyborów może jednak przynieść nie tyle historyczne zwycięstwo RN, co polityczny pat.
Napięcie i niepewność to uczucia towarzyszące Francuzom od kilku tygodni. Decyzja prezydenta Emmanuela Macrona o rozpisaniu przyspieszonych wyborów parlamentarnych, podjęta w odpowiedzi na sukces RN w wyborach do Parlamentu Europejskiego, zaskoczyła wszystkich. Krytycy zarzucają prezydentowi, że zamiast dać Francuzom czas na spokojną refleksję, wplątał kraj w wir kampanii wyborczej na kilka tygodni przed rozpoczęciem Igrzysk Olimpijskich w Paryżu.
"Macron zaprzepaścił swoją kadencję i otworzył szeroko drzwi do władzy skrajnej prawicy. Naraził też na szwank Igrzyska Olimpijskie, co może być ciosem dla wizerunku Francji" - komentują eksperci.
Obawy te pogłębia fakt, że wybory odbywają się w atmosferze wzmożonego napięcia. Wzmocniono środki bezpieczeństwa, a policja jest w stanie podwyższonej gotowości.
Mimo, że Zjednoczenie Narodowe złagodziło w ostatnim czasie retorykę i złagodziło niektóre ze swoich radykalnych postulatów, to nadal opowiada się za radykalnymi rozwiązaniami w kwestii imigracji i polityki społecznej. Partia Marine Le Pen chce między innymi ograniczyć prawa imigrantów, a obywatelom francuskim zapewnić "pierwszeństwo narodowe" na rynku pracy i w dostępie do mieszkań.
Przeciwko RN zjednoczyły siły niemal wszystkie ugrupowania polityczne – od radykalnej lewicy, przez Zielonych i centrystów, po konserwatystów. Wszyscy oni deklarują, że zrobią wszystko, aby nie dopuścić do przejęcia władzy przez skrajną prawicę.
Sondaże wskazują, że RN nie ma co liczyć na zdobycie bezwzględnej większości w Zgromadzeniu Narodowym, ale realny wydaje się scenariusz, w którym żadna z sił politycznych nie będzie w stanie samodzielnie rządzić.