Francja po wyborach. Premier Gabriel Attal podaje się do dymisji
Nowy Front Ludowy uzyskał najwięcej miejsc w parlamencie w drugiej turze wyborów parlamentarnych we Francji - od 181 do 215. Niemniej jednak, NFP nie osiągnęło większości bezwzględnej, która wynosi 289 mandatów.
Wybory parlamentarne we Francji zakończyły się zaskakującymi rezultatami, które rzucają cień na przyszłość prezydenta Emmanuela Macrona. Sojusz lewicowych partii, znany jako Nowy Front Ludowy (NFP), pod wodzą Jean-Luca Melenchona, zyskał najwięcej mandatów, choć nie osiągnął absolutnej większości. Prezydent Macron, który utracił większość w Zgromadzeniu Narodowym, stoi w obliczu poważnego kryzysu politycznego.
"Macron musi przyznać, że poniósł porażkę" - powiedział Jean-Luc Melenchon, lider LFI i NFP, po ogłoszeniu wyników wyborów. "Wola ludu musi być respektowana teraz, żaden układ nie jest akceptowalny" - dodał. Melenchon wezwał do rezygnacji premiera Gabriela Attala i zażądał, aby Macron powierzył NFP utworzenie rządu.
Attal, który potwierdził rezygnację z funkcji premiera w poniedziałek, przyznał, że obóz prezydencki nie uzyskał większości, ale podkreślił sukces w zwiększeniu liczby swoich mandatów. "Mamy trzy razy więcej posłów niż szacowano na początku tej kampanii" - powiedział Attal, dodając, że dzięki determinacji i wartościom, które reprezentuje, "skrajności nie mogą kierować żadną większością absolutną w parlamencie".
Lider skrajnie prawicowego Zjednoczenia Narodowego (RN) Jordan Bardella oskarżył obóz prezydencki o "haniebne sojusze" i stwierdził, że Francja została "rzucona w ramiona skrajnej lewicy Jeana-Luca Melenchona". Bardella podkreślił, że wynik wyborów "pozbawia Francuzów polityki ożywienia gospodarczego" i oświadczył, że RN nie zawrze "żadnego kompromisu politycznego". Jednocześnie Bardella określił częściowy sukces swojej partii jako "najważniejszy przełom w całej historii" RN, dodając, że "wszystko się zaczyna, stary świat upadł" i "nic nie jest w stanie powstrzymać ludzi, którzy znów zaczęli mieć nadzieję".
Marine Le Pen, przewodnicząca RN, pomimo słabego rezultatu w II turze wyborów parlamentarnych, określiła go jako "odroczenie" sukcesu jej ugrupowania. "Mam za duże doświadczenie, aby uznać za rozczarowujący wynik, który pozwala nam na podwojenie liczby posłów" - powiedziała Le Pen. "Fale przypływu są coraz wyższe" - dodała. Le Pen skrytykowała koalicję Macrona z NFP, twierdząc, że gdyby nie to "nienaturalne porozumienie", RN miałoby absolutną większość w parlamencie. Według Le Pen, obecna sytuacja jest "nie do utrzymania".
Prognozy exit poll wskazały, że Nowy Front Ludowy uzyskał najwięcej miejsc w parlamencie w drugiej turze wyborów parlamentarnych we Francji - od 181 do 215. Niemniej jednak, NFP nie osiągnęło większości bezwzględnej, która wynosi 289 mandatów. Obóz polityczny Macrona uplasował się na drugim miejscu (150-180 mandatów), a skrajnie prawicowe Zjednoczenie Narodowe na trzecim (120-150 mandatów).