Eskalacja kontrolowana czy droga do wojny totalnej? Analiza sytuacji na Bliskim Wschodzie
Ostatnie ataki Izraela na dwóch czołowych wrogów państwa – Hezbollahu i Hamasu – wywołały poważne obawy przed eskalacją konfliktu na Bliskim Wschodzie. Skala reakcji Iranu i jego regionalnych sojuszników może zadecydować, czy trwające od miesięcy napięcia przerodzą się w pełnowymiarową wojnę.
Izraelskie ataki na dwóch kluczowych wrogów - Hezbollahu i Hamasu - znacząco zwiększają ryzyko wybuchu wojny na pełną skalę na Bliskim Wschodzie. Zabicie wysoko postawionego dowódcy Hezbollahu w Bejrucie oraz lidera Hamasu w Iranie to najbardziej prowokacyjne działania Izraela od początku eskalacji konfliktu w październiku ubiegłego roku. Chociaż istnieją przesłanki, by sądzić, że obie strony będą dążyć do deeskalacji, to skala reakcji Iranu i jego sojuszników będzie miała decydujące znaczenie dla przyszłości regionu.
Izrael od dziesięciu miesięcy prowadzi intensywną wojnę z Hamasem w Strefie Gazy, jednocześnie angażując się w konflikt o mniejszej intensywności z sojusznikami Hamasu na Bliskim Wschodzie. Do tej pory, pomimo ryzyka eskalacji, wszystkim stronom udawało się unikać rozszerzenia konfliktu na cały region.
Sytuacja zmieniła się jednak drastycznie w wyniku dwóch izraelskich ataków. Pierwszy z nich, przeprowadzony we wtorek wieczorem, był wymierzony w Fuada Shukra, wysoko postawionego dowódcę Hezbollahu, i stanowił pierwszy przypadek ataku na tak znaczącą postać w stolicy Libanu od początku konfliktu. Kilka godzin później w Iranie zabity został Ismail Haniyeh, przywódca polityczny Hamasu. Był to najbardziej bezczelny atak na irańskie terytorium od października.
Atak na terytorium Iranu i zabójstwo tak ważnych postaci w tak krótkim czasie stanowią bezprecedensową eskalację napięcia w regionie. Wiele wskazuje na to, że Iran i jego sojusznicy – Hezbollah, Huti w Jemenie oraz milicje w Iraku – odpowiedzą na te wydarzenia. Skala tej reakcji zadecyduje o tym, czy konflikt między Izraelem a irańskim blokiem przerodzi się w wojnę na pełną skalę.
Pojawiają się głosy, że zabójstwo Haniyeha, który był głównym negocjatorem Hamasu, może utrudnić osiągnięcie porozumienia w sprawie zawieszenia broni w Strefie Gazy w najbliższej przyszłości. Izrael może liczyć na to, że śmierć tak wpływowego przywódcy osłabi determinację Hamasu i zmusi go do ustępstw w dłuższej perspektywie. Inna strona sporu uważa jednak, że organizacja ta nie ulegnie znaczącemu osłabieniu po śmierci Haniyeha i jest gotowa do kontynuowania walki.
Mimo że Iran poniósł dotkliwą stratę wizerunkową, atak na jego terytorium nie był katastrofą, ponieważ celem był zagraniczny gość, a nie irański urzędnik państwowy. Pojawiają się głosy, że Iran będzie dążył do uniknięcia eskalacji, ale jednocześnie będzie zmuszony do reakcji, aby nie stracić twarzy na arenie międzynarodowej.
Hezbollah znajduje się w trudniejszej sytuacji, ponieważ atak w Bejrucie dotknął jednego z jego dowódców, a nie sojusznika. Nie jest jednak pewne, czy śmierć Haniyeha w Iranie wpłynie na kalkulacje Hezbollahu w Libanie. Organizacja ta wielokrotnie dawała do zrozumienia, że jej strategiczne cele nie są bezpośrednio związane z losem Hamasu. Nie oznacza to jednak, że Hezbollah pozostanie bierny w obliczu izraelskiej agresji.
Dotychczasowe doświadczenia pokazują, że deeskalacja jest nadal możliwa. W styczniu izraelskie ataki zabiły wysoko postawionego przywódcę Hamasu w kontrolowanej przez Hezbollah dzielnicy Bejrutu, co wywołało obawy o ostrą reakcję Hezbollahu. Kilka dni później Hezbollah zdecydował się jednak na symboliczny odwet, wystrzeliwując pociski rakietowe na izraelską bazę wojskową, które nie wyrządziły większych szkód.
Również po tym, jak w kwietniu Izrael zabił kilku irańskich dowódców w Syrii, doszło do gwałtownej reakcji ze strony Iranu, ale ostatecznie obie strony wycofały się z granicy wojny.
Podwójne zabójstwo może również utorować drogę do zakończenia wojny, dając premierowi Izraela, Benjaminowi Netanjahu, symboliczne zwycięstwo i otwierając mu drogę do wycofania się ze Strefy Gazy i ewentualnego zawieszenia broni. Netanjahu może jednak nie zdecydować się na ten krok, jeśli uzna, że zawieszenie broni doprowadzi do upadku jego rządu. Jego koalicja rządząca opiera się bowiem na skrajnie prawicowych posłach, którzy grożą wycofaniem poparcia, jeśli wojna zakończy się bez pokonania Hamasu.