Donald Trump czeka na wyrok. Trwają obrady ławy przysięgłych
Przysięgli w procesie przeciwko byłemu prezydentowi USA Donaldowi Trumpowi zwrócili się w czwartek do sędziego Juana Merchana z prośbą o dodatkowe wyjaśnienia i ponowne przejrzenie zeznań kluczowych świadków.
Przysięgli w procesie przeciwko byłemu prezydentowi USA Donaldowi Trumpowi zwrócili się w czwartek do sędziego Juana Merchana z prośbą o dodatkowe wyjaśnienia i ponowne przejrzenie zeznań kluczowych świadków.
Proces ten jest pierwszym procesem karnym z udziałem byłego prezydenta USA i może mieć znaczący wpływ na kandydaturę Trumpa w nadchodzących wyborach prezydenckich 5 listopada, w których zmierzy się on z urzędującym prezydentem Joe Bidenem z ramienia Partii Demokratycznej.
Przysięgli zwrócili się do sędziego Merchana o powtórzenie większej części jego wcześniejszych instrukcji i domagali się ponownego przeanalizowania zeznań dwóch znaczących świadków: Michaela Cohena, byłego prawnika Trumpa, i Davida Peckera, byłego wydawcy National Enquirer.
Sędzia Merchan przychylił się do wniosku, ponawiając lekturę około połowy 55- stronicowej instrukcji i zapewniając przysięgłym możliwość ponownego wysłuchania szczegółowych zeznań, udostępniając niezbędny sprzęt, taki jak laptop, słuchawki i głośnik.
Zeznania Cohena są o tyle istotne, że to właśnie on miał bezpośredni udział w wypłacie 130 000 dolarów dla Stormy Daniels, by zapobiec ujawnieniu przez nią rzekomego spotkania seksualnego z Trumpem w 2006 roku, czemu sam Trump zaprzecza. Cohen twierdził również, że Trump zaaranżował proceder zwracania mu pieniędzy za pośrednictwem miesięcznych płatności ukrytych jako opłaty prawne, co stanowi podstawę do wniesienia aktu oskarżenia przeciwko Trumpowi. Obrona Trumpa podważyła jednak wiarygodność Cohena, powołując się na jego kryminalną przeszłość i historię nieuczciwych praktyk, podkreślając, że ławnicy winni ostrożnie podchodzić do jego zeznań.
Prokuratura podpierała się relacją Cohena potwierdzającymi ją e-mailami i innymi dowodami. Natomiast zeznania Peckera uwypukliły wysiłki zmierzające do zatuszowania krzywdzących doniesień na temat Trumpa podczas jego kampanii wyborczej w wyborach prezydenckich. Na biurze prokuratora okręgowego na Manhattanie, kierowanym przez Alvina Bragga, spoczywa ciężar wykazania winy Trumpa ponad wszelką wątpliwość. Decyzja ławy przysięgłych musi być jednomyślna; jeżeli opinie ławników będą odmienne, może dojść do unieważnienia procesu.
Sprawa ta, jeśli zakończy się wyrokiem skazującym, może znacząco wpłynąć na poparcie Trumpa, co zasugerowały sondaże przeprowadzone dla Agencji Reutera. Pomimo możliwości skazania na karę pozbawienia wolności do lat czterech, osobom skazanym za podobne przestępstwa często grożą grzywny lub nadzór kuratorski.
Problemy prawne Trumpa nie ograniczają się tylko do tej sprawy, gdyż w toku są jeszcze trzy inne postępowania karne, z czego żadne nie powinno zakończyć się procesem przed zaplanowanymi na listopad wyborami. Sam Trump nie przyznał się do winy we wszystkich sprawach.